Forum klasy Ic II LO im. Heleny Malczewskiej w Zawiercu
Co sądzicie o homoseksualistach? Czy to zboczenie które da się wyleczyć czy też taka sama orientacja seksualna jak hetero? Co myślicie gdy widzicie na ulicy całujących się 2 mężczyzn/kobiety? No i czy zwiążki homoseksualne mają takie same prawo do zawierania związków małżeńskich jak mężczyzna z kobietą? I oczywiście co z dziećmi? Czy waszym zdaniem powinni mieć możliwość je adoptować?
Offline
Zdecydowanie wolę dwie całujące się panie niż dwóch obleśnych facetów Wyleczyć się z tego raczej nie da, no bo to przecież tak, jakby się wyleczyć z heteroseksualizmu. Moim zdaniem niemożliwe. Co do związków nie mam nic przeciwko, w końcu miłość to miłość. Ale jeśli chodzi o dzieci to nie zgodziłbym się na adopcję. Jaki autorytem mogą mieć dwaj tatusiowie bądź dwie mamusie? I na kogo może wyrosnąć takie dziecko? Następny homoseksualista? Jakie wartości wyniesie z domu? Co ze szkołą? Przecież takie dziecko nie miałoby życia w szkole! Pozatym dziecko powinno być "owocem" miłości dwojga ludzi. A ze związku homoseksualistów jest to niemożliwe.
Offline
UFF Widzieliście kiedyś, żeby 2 zwierzęta tej samej płci kopulowały ze sobą? Jak sobie przypominam to nie... Tym bardziej człowiek nie powinien tego robić. Według mnie takie sytuacje nie powinny się zdarzać. A najgorszą rzeczą jest to, że nie którzy homoseksualiści chcą sobie adoptować dzieci. Ja nie mogę tego ogarnąć.... Stanowcze NIE
Offline
Ja jestem raczej tolerancyjny, uznaje wolność ludzi, w tym wolność orientacji seksualnej. Niech robią co chcą, uważam też, że małżeństwa homoseksualne powinny być dozwolone, z prostego powodu: małżeństwo cywilne daje pewne profity prawne, których nie możemy pozbawiać homoseksualistów, zatem nie powinniśmy tworzyć dla nich oddzielnej instytucji małżeńskiej, bo byliby po prostu pokrzywdzeni. Co do dzieci, również jestem zdecydowanie przeciw, wszyscy psychologowie twierdzą ,że dziecko do wychowania potrzebuje mamy i taty, brak któregokolwiek jest więc negatywnym czynnikiem w rozwoju dziecka. Myślę że więcej argumentów nie trzeba.
Offline
Co do pytania zawatrego w temacie, słuszałem kiedyś ciekawą anegdotę próbującą to wyjaśnić:
"Pewien młody mężczyzna postanowił, że wyjawi ojcu prawdę o swojej orientacji seksualnej. Podszedł do niego i powiedział: "Tato, jestem homoseksualistą...". Tata na to: "Masz willę z basenem?". Syn: "Nie...". Ojciec: "Jeżdzisz luksusowym samochodem?". Syn: "Nie...". Ojciec: "Masz dobrze płatną pracę?". Syn: "Nie...". Ojciec podsumowując: "To ty jesteś pedał jeden kur.., a nie homoseksualista!".
Co do samej idei związków homoseksualnych, uważam je za swego rodzaju "wynaturzenie". Wynika to przecież z naszej płciowości: mężczyzna z mężczyzną ani kobieta z kobietą dzieci mieć nie będą. Uważam, że da się to leczyć (o ile się orientuję, to zdania psychologów i lekarzy na ten temat są podzielone) i nie porównywałbym takiego zabiegu do próby leczenia heteroseksualizmu. Oczywiście nic nie można robic na siłę i jeśli ktoś nie chce, może pozostać taki jaki jest. Jednak nie mylmy tolerancji z akceptacją! To, że się toleruje jakieś zachowania nie oznacza, że musimy wyrażać na nie swoją aprobatę. Jestem tolerancyjny (tak uważam, może ktoś jeszcze spróbuje mnie przekonać do zmiany ten tezy i nazwie "homofobem") i szanuję każdego człowieka, jednak nie muszę, a nawet nie powinienem szanować zachowań niewłaściwych.
Już chyba nie muszę powtarzać, że z uwagi na moje poglądy małżeństwa i wychowywanie dzieci przez homoseksualistów są jakimś totalnym absurdem...
Myślmy sami, a nie kierujmy się mediami.
Offline
Mogą sobie żyć na uboczu, jak normalni obywatele. Ale niech nie biegają po ulicach i nie organizują tych "Parad równości". Sami wiemy, jak to się kończy. Bójki z dresiarzami i łyskami.
Najkrótszy dowcip o gejach: TEN, TEGO...
Offline
Parady równości wynikają właśnie z braku akceptacji. Gdybyś się czuł znienawidzony przez społeczeństwo, byłbyś wytakany palcami i stałbyś się przedmiotem obelg i agresji to też chciałbyś to zmienić. A bójki z dresiarzami są wywoływane przez dresiarzy, więc nie mów że to jest wina uczestników tych parad.
"Jednak nie mylmy tolerancji z akceptacją! To, że się toleruje jakieś zachowania nie oznacza, że musimy wyrażać na nie swoją aprobatę."
Nie mylmy też akceptacji i aprobaty w takim razie. Ja wcale nie zamierzam nikogo zachęcać do uznania siebie za homoseksualistę, ale nie będę też nikogo zniechęcał i tyle.
Offline
W wielu przypadkach aprobata wiąże się z akceptacją Wojtku, więc nie widzę żadnej nielogiczności w mojej wypowiedzi. Tylko z tego względu użyłem tych pojęć jako synonimów.
Offline
A tolerancja z akceptacją Mateuszu. No ale nieważne, nie jest to problem który warto rozstrząsać.
Cieszę się Zbychu że nie miałeś tego na myśli i w to nie wątpiłem. Chodziło mi o to, że moim zdaniem akurat to nie jest powodem żeby takich parad nie organizować.
Offline
Moderator
Moje zdanie w tej sprawie jest jasno określone: mówię stanowcze NIE dla wynaturzenia jakim jest homoseksualizm. Może jestem ślepy wg. wszystkich tolerancyjnych i tak dalej, ale ja zdania nie zmienię. To nie jest choroba, to jest chore! Nie będę odwoływał się do moralności, bo od razu pojawią się głosy jakoby potępianie "bliźniego" było właśnie jej brakiem, ale ludzie! Argumentacja, że " niech sobie żyją z boku (zboki...), my ich tolerujemy, niekoniecznie wykazując aprobatę, ale będą sobie tylko żyli, zawierali małżeństwa, wtedy nie będą szkodliwi " Jest okropną głupotą... Żaden wesoły "homoś" nie uzna siebie za chorego i nie dojrzy u siebie oznak jakiejkolwiek nienormalności. Będzie się czuł zawsze zwykłym człowiekiem, nie zrozumie więc jakichkolwiek ograniczeń jakie byśmy wysuwali, np.: tego "pozostawania z boku", czyż nie? Jako wolny, 'normalny obywatel' ( z małą różnicą, "kocha" inaczej, cóż za błahostka ) będzie żądał przywilejów normalnych obywateli. Podanie więc palca, spowoduje utratę dłoni. Będziesz tolerował, będą chcieli aprobaty, dostaną ją, będą chcieli małżeństw, dostaną je, poproszą o adopcję dzieci... czym to się skończy i dokąd doprowadzi? Wyobraźcie sobie waszego syna, który przybiega z płaczem, że go kolega dotyka. A dziecko wyniosło to z domu, przecież tatuś tatusia dotyka... :/ Podsumowując, tolerancja będzie tylko umocnieniem ich w poczuciu normalności, tym samym posunie ich do dążenia do "swoich praw". Nie wiem czy ktokolwiek z was chciałby na to pozwolić. Może łatwiej pisać w pięknych słowach o tolerancji, ale spróbujcie wyobrazić sobie normalne życie z nimi. Dla mnie wyjątkowo trudne... Na nasuwające się pytanie: mimo twardego stanowiska przeciwko nim, co zrobić z takimi, pomysłów nie mam.
Offline
Wiesz, nikt tu jeszcze nie wyraził opini że nie ma nic przeciwko adopcji dzieci przez homoseksualistów.
A wyobrazić sobie mogę bardzo prosto, bo oni mają swoje życie, ja ma swoje. Więc może powiedz w czym Ci przeszkadzają? Bo jeśli w niczym to chyba zgadzasz się że człowiek sam powinien o sobie decydować?
Offline
Wojtek napisał:
A tolerancja z akceptacją Mateuszu...
Masz rację tylko w pewnym sensie, przynajmniej moim zdaniem. Akceptakcja i szacunek dla człowieka jako takiego - TAK, akceptacja i szacunek dla zachowań człowieka, nawet tych niemoralnych - NIE. Idąc tym tokiem myślenia doszlibyśmy do tego, że tolerować to znaczy akceptować i wyrażać aprobatę, a tak nie jest do końca (choć w ten sposób przedstawiają informacje media).
Człowiek powinien sam osobie decydować i ma do tego swięte prawo dopóki nie szkodzi w tym innemu człowiekowi. "Rób ta co chce ta", ale w pewnych granicach, nie dajmy sobie wejść na głowę. Musimy w takim razie się zastanowić czy wychowywanie dziecka przez pary homoseksualne będzie dla niego dobre i nie pozostawi niezatartego śladu na jego psychice?
Offline
Moderator
Wiesz, nikt tu jeszcze nie wyraził opini że nie ma nic przeciwko adopcji dzieci przez homoseksualistów
Więc może powiedz w czym Ci przeszkadzają?
Skoro ma być o tej sprawie, to na przykład w tym ^ Myslisz, że okazanie im pełnej tolerancji, ( bo innej nie można nazwać tolerancją chyba, nie? ) nie będzie wiązało się z tym, że będą chcieli właśnie czegoś takiego? Zresztą nie rozumiem troszkę pytania, bo w poprzednim poście napisałem chyba dość dużo " w czym? ". Ale jeszcze raz: w tym, że będą dążyć do adopcji, uznania swojej normalności, itp., a skończyć się to może tym, że kiedy dzieciak w szkole poskarży się nauczycielce, że go kolega dotknął, poprawnością będzie nazwanie tego " zalotami ". Kiedy chłopak będzie chciał się przytulić do innego i dostanie od niego, to co, ten drugi będzie zły, bo odrzuca miłość? .... No nie popadajmy w paranoję.
Offline
Możecie mnie uznać za nietolerancyjnego - i będziecie mieć rację, gdyż mówię stanowcze NIE. Rozumiem, każdy jest jaki jest i ma prawo do swoich prywatnych przekonań - jednak kładę akcjent na słowo prywatnych. Niech robią co chcą u siebie w domach, ale pokazywać swoje zainteresowanie na ulicach lub manifestacjach? Temu jestem stanowczo przeciwny. Zawierać małżeństwa sobie mogą, ale adopcja przez taki związek dzieci jak dla mnie jest stanowczo niedopuszczalna. Zresztą, jak do doszliśmy do górnolotnego wniosku w trakcie emisjii filmu o AIDS społeczeństwo Greckie upadło własnie przez homoseksualizm więc lepiej nie powtarzajmy tego błędu
Ostatnio edytowany przez Krzychu (2007-12-06 19:26:27)
Offline
Jeszcze raz powtarzam, jestem zdecydowanym przeciwnikiem żeby homoseksualiści mieli jakiekolwiek prawa do opieki nad dziećmi, nie przekonujcie mnie bo ja się z tym zgadzam!
Nie mam za to nic przeciwko ich związkom, bo to po prostu nie moja sprawa, a o sprawie małżeństwa i opini dlaczego powinni mieć taką możliwość już napisałem.
Wydaje mi się że nie możemy tutaj uznawać zasady daj komuś palec a będzie chciał całą rękę bo co z tego że będzie chciał, oddanie palca wcale nie powoduje konieczności oddania tej ręki. Więc niech z tym palcem robi co chce a ręka nadal zostaje przy mnie. To że będą się domagali praw rodzicielskich nie znaczy że konsekwencją tego będzie w końcu im tych praw danie. I to jest w myśl zasady zezwolenia dopóki to szkodzi.
Offline
Ja osobiście do homoseksualizmu nic nie mam. Jak jakiś chłopczyk chce sie całować z innym chłopczykiem, prosze bardzo, niech sie całują, niech robią co chcą, niech się żenią (czy tam wychodzą za mąż). Byleby tylko do mnie nie probówali swoimi praktykami zahaczać...
Co do adopcji przez homoseksualne pary: Dwóch tatusiów bym mieć nie chciał. Dwie mamy, ostatecznie by uszło. Ale zastanówcie się cztery babcie to by było coś!! A teraz całkiem poważnie podchodząc do sprawy. Czasem zdaża sie, ze tylko jeden rodzic wychowuje dziecko, co też nie jest naturalne, jednak akceptowalne. Gdyby takich dwóch gejów, wzieło dziecko z domu dziecka, otoczyło go rodzicielską miłościa (może to brzmieć dziwnie, ale spróbojcie sie wczuć) zapewniło byt lepszy niż tam w bidulu, wykształciło je i sprawiło przedewszystkim, ze może sie uśmiechnąć, może powiedzieć: mam rodzine (pokręconą ale zawsze) nie jestem sam na tym świecie, ktoś mnie kocha. To pytam, czemu k..wa nie? To że dziecko zostanie wychowane przez dwóch homoseksualistów nie znaczy wcale, ze będzie także homoseksualistą. Zresztą, ci dwaj geje, napewno wręcz by oddalali go od tej myśli, bo wiedzą, co to znaczy być gejem w społeczeństwie- ostracyzm !!
Offline
Przyjaciel Zbycha
Radon napisał:
UFF Widzieliście kiedyś, żeby 2 zwierzęta tej samej płci kopulowały ze sobą? Jak sobie przypominam to nie...
Oczywiście że tak (naprawdę! Problem w tym że dla zwierząt to "trening" a dla ludzi nie).
A poważniej.
Nie znamy narazie przyczyn homoseksualizmu, więc trudno stwierdzić czy to coroba czy orientacja seksualna. (choć ze wzglęców ewolucyjnych raczej choroba, negatywnie wpływa na cały gatunek.)
Hoplit napisał:
Gdyby takich dwóch gejów, wzieło dziecko z domu dziecka, otoczyło go rodzicielską miłościa (może to brzmieć dziwnie, ale spróbojcie sie wczuć) zapewniło byt lepszy niż tam w bidulu, wykształciło je i sprawiło przedewszystkim, ze może sie uśmiechnąć, może powiedzieć: mam rodzine (pokręconą ale zawsze) nie jestem sam na tym świecie, ktoś mnie kocha. To pytam, czemu k..wa nie? To że dziecko zostanie wychowane przez dwóch homoseksualistów nie znaczy wcale, ze będzie także homoseksualistą. Zresztą, ci dwaj geje, napewno wręcz by oddalali go od tej myśli, bo wiedzą, co to znaczy być gejem w społeczeństwie- ostracyzm !!
Takie dziecko przypuszczalnie miałoby kompleksy i syndrom niższości, być może inne problemy psychiczne.
A do tego trzeba pamiętać że małżeństwa homoseksualistów też są nietrwałe.
Offline
Ja do homo nic nie mam. A dopóki jakiś Homoseksualista mnie nie zgwałci lub chociaż zaproponuje sex. Więc na razie nie chodzę z bejsbolem i nie leje każdego "innego" p rzez łeb, więc Zbychu możesz spać spokojnie Uważam że dzieci jednak nie powinny być adoptowane przez takich rodziców jeśli one same tego nie chcą. Od niemowlaka się nie dowiemy więc nie powinny byc przyznawane. A to dlatego że dziecko w przyszłości będzie sie wstydzić swoich rodziców gdy na zebranie przyjdą dwaj tatusiowie. Oprócz tego takie dziecko może mieć skrzywioną psychikę i, sam naśladując tatę, zostać gejem. Nie mam nic przeciwko gejom ale nie podoba mi się fakt że mogą zainspirować swoją orientację innych ludzi, a ja jednak uważam homo za odłam od reguły którego nie powinno się powiększać. W jednym zdaniu to geje nie są złe ale nie chcę aby było ich coraz więcej.
Offline
Ponoć gej to najlepszy przyjaciel kobiety i jest w tym trochę racji. Jesli chodzi o homoseksualizm to nie mam problemu z tolerancja. Ale jestem zdecydowanie przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne, dlatego też jestem przeciwko zawieraniu związków małżeńskich przez homoseksualistów. Biorąc ślub tworzyliby "podstawową komórkę społeczną" i mogliby domagać się takich praw jakie maą "normalne" małżeństwa. A to chyba jasne, ze dziecko wychowane przez dwóch mężczyzn (lub dwie kobiety) nie będzie się rozwijac prawidłowo (chociaz z pewnością bedzie miało wpojone wartości, które są konieczne, a których brakuje w naszym społeczeństwie np. tolerancja)
Offline
"Takie dziecko przypuszczalnie miałoby kompleksy i syndrom niższości, być może inne problemy psychiczne.
A do tego trzeba pamiętać że małżeństwa homoseksualistów też są nietrwałe."
1) Ale czy dzieci z normalnych domów nie mają kompleksów? A dzieci z domów dziecka? A dzieci wychowywane przez jednego z rodziców?
Każdy jest narażony w ten sam sposób, wszystko zależy od podejscia opiekunów do wychowania. Wiadomo, że jak Ci geje bedą sie ślinić na oczach takiego dziecka, to bedzie to miało zły wpływ, ale wcale tak nie musi być. W szczególności, ze homeseksualiści wiedzą co to znaczy ostracyzm społeczny, i napewno adeptują dziecko tylko wtedy gdy bedą je naprawde kochali i chcieli dla niego dobrze...
2) Trwałość związków nie jest raczej uwarunkowana tym, czy jest to związek homoseksualistów, czy nie. Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej partnerów, i baaardzo wielu innych czynników...
Offline
Przyjaciel Zbycha
Hoplit napisał:
1) Ale czy dzieci z normalnych domów nie mają kompleksów? A dzieci z domów dziecka? A dzieci wychowywane przez jednego z rodziców?
Też mogą mieć, ale
1) Na pewno nie spotykają się z aż taką dyskryminacją
2) Wychowywnaini od najmłodszych lat muszą mieś skrzywiony pogląd na płciowość
Hoplit napisał:
2) Trwałość związków nie jest raczej uwarunkowana tym, czy jest to związek homoseksualistów, czy nie. Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej partnerów, i baaardzo wielu innych czynników...
Chciałem powiedzieć że związki homoseksualistów również, a nie bardziej czy mniej są podatne na rozpad.
Offline
Ludzie dlaczego się tak rozpisujecie wszyscy? Nie bylem na forum kilka dni i teraz, żeby się wypowiedzieć musze cały temat czytać!
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, ży tylko rodzice wychowywują dzieci. Robi to także oczenie w jakim one się znajdują, dlatego im szybciej rodzina, otoczenie, a szczególnie "normalni" koledzy homoseksualitów zaakceptują jego odmienność to w przypadku adopcji, ew. w przypadku kobiet cośtam, ale one chyba by tego nie chciały, dziecko ma tym większe szanse na stanie się porządnym obywatelem, bo jeżeli w niektórych przypadkach mama+tata=homodziecko to nie ma nic przeciw homorodzic+homorodzic=dziecko "normalne".
Poza tym kiedyś moje poglądy wyglądały mniej więcej tak:
A wysłać ich wszystkich na jakąś wyspę, ale podzielić na płcie! I niech sobie tam, żyją. W końcu nie byłoby na tych wyspach nikogo, bo myśle, że samo codzienne obcowanie z płcią przeciwną jest potrzebą wszystkich ludzi.
Teraz wiem, że oczywiście mogą sobie żyć, ale po co im te parady? Czy nie mogą po prostu żyć sobie tak jak normalni ludzie? Korek też jest dla nas śmieszny, ale już niedługo przywykniemy do niego i będzie on dla nas po prostu nauczycielem, nie będziemy go do końca życia wytykali palcami, jako innego-śmiesznego-dziwnego-niezrozumiałego-ponadwtenczasowego.
A teraz krótko (czyli moje poglądy wprost):
1. Homoseksualiści nie mają prawa być nazywani małżonkami.
2. Homoseksualiści nie powinni adoptować dzieci.
3. Homoseksualiści powinni natychmiast zmienic swoje poglądy na heteroseksualne.
Szkoda, że to nierealne. W tej kwestii jest dobrze tak jak jest, jak się nie podoba to do Holandii!
Offline
Przyjaciel Zbycha
Adam napisał:
A teraz krótko (czyli moje poglądy wprost):
1. Homoseksualiści nie mają prawa być nazywani małżonkami.
2. Homoseksualiści nie powinni adoptować dzieci.
3. Homoseksualiści powinni natychmiast zmienic swoje poglądy na heteroseksualne.
1) Ale co rozumiesz przez słowo "małżonkowie"?
2) Tu się zgadzam
3) Poglądy? - To po pierwsze (choć jak chcą środowiska gejowskie "inną orientacją seksualną" też bym tego nie nazywał, po drugie nie wolno nikogo zmuszać do takich zmian. Wiadomo że (społecznie, ekonomicznie) byłoby lepiej gdyby wszyscy zmienili się z homo na hertero, ale to niemożliwe.
Offline
Poncjusz Piłat napisał:
Adam napisał:
1. Homoseksualiści nie mają prawa być nazywani małżonkami.
1) Ale co rozumiesz przez słowo "małżonkowie"?
Właśnie, jak już napisałem wcześniej, moim zdaniem choćby dlatego powinni móc zawierać małżeństwa że dzięki temu mogliby się np wspólnie rozliczać z podatków, tak jak ty będziesz mógł to robić ze swoją przyszłą żoną.
A Twojego trzeciego punktu Adaś, to nawet szkoda komentować. Sprostuj jeśli nie chciałeś tego powiedzieć.
Offline
Poglądy trudno zmienić, a jeszcze trudniej narzucić.
Cytat z gazety:
Od dłuższego czasu jesteśmy w Polsce świadkami oraz celem promocji homoseksualizmu. Prowadzi się swoistą politykę faktów dokonanych, usiłując stworzyć wrażenie, jakoby sprawa była już przesądzona. Uczciwość intelektualna wymaga jednak dopuszczenia głosów przeciwnych.
Trzeba więc przypomnieć przynajmniej niektóre podstawowe argumenty rozumu i wiary przeciwko homoseksualizmowi, trzeba jasno i stanowczo stwierdzić, że homoseksualizm czynny i chrześcijaństwo (podobnie jak inne wielkie religie) są nie do pogodzenia, że wybierając jedno, odrzucamy zarazem drugie. Tu jest radykalne albo-albo, tu kompromis nie jest możliwy, a np. pojęcie "chrześcijańskiego homoseksualizmu" ma tyle samo sensu co pojęcie drewnianego żelaza lub kwadratowego koła.
1. Dla zdrowego rozumu akceptacja homoseksualizmu jest oczywiście nie do przyjęcia. Jednak człowiek, jeśli się uprze, może do końca życia bronić dowolnego absurdu, kiedy się więc słyszy kolejny, trzeba się skupić nie tyle na nim, ile na analizie osobowości tego, kto go głosi, na zastanowieniu się, na czym polega i skąd pochodzi błąd rozumu, który wybiera coś takiego. Można zwykle odkryć, jakie negatywne uwarunkowania są u jego źródeł, jakie traumy dzieciństwa, jakie wpływy mentalności społeczeństwa konsumpcyjnego, jakie resentymenty, iluzje, mechanizmy racjonalizacji i samookłamywania. Zwykle potwierdza się żelazna reguła: apologia dewiacji wynika z niej samej albo z innej.
Rozum powinien dostrzec, na czym polega sens i wartość seksualności człowieka. W tak potężnym dynamizmie, który tak dogłębnie określa każdą i każdego z nas, w istotny sposób wyraża się nasze podobieństwo do Boga, ma on prowadzić do wspólnoty najgłębszej miłości będącej odbiciem miłości Osób Trójcy, ma owocować dzieckiem, szczytowym dobrem i szczęściem. W zamyśle Boga małżeństwo ma być obrazem Jego miłości, ma być przedsionkiem nieba.
Człowiek może jednak popsuć wszystko, nawet to, co najpiękniejsze. Dar domaga się dyscypliny.
2. Mało jest rzeczy w Biblii, które są tak jednoznacznie potępione. W Księdze Rodzaju czytamy: Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie (Rdz 18, 20). Z tych występków dowiadujemy się właściwie tylko o jednym, o homoseksualizmie: widocznie dla Boga jest on szczególnie ciężki i odrażający. Kiedy Lot gości u siebie dwóch obcych, pod jego dom podchodzą starzy oraz młodzi mieszkańcy Sodomy i mówią do niego: Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić! (Rdz 19, 5). Na jego błagania odpowiadają groźbami i przemocą. Czara się przepełnia, na drugi dzień Sodoma i Gomora zostają unicestwione, ocalony zostaje tylko jeden jedyny sprawiedliwy - Lot i jego rodzina. To od tego wydarzenia bierze się wyrażenie Sodoma i Gomora na określenie skrajnego ludzkiego rozpasania i zaślepienia moralnego. Niezależnie od użytego tu gatunku literackiego wymowa tej przypowieści jest jasna.
Św. Paweł wyraźnie mówi, że homoseksualiści, podobnie jak inni grzesznicy, którzy nie chcą się nawrócić, ryzykują potępienie: Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą (...) nie odziedziczą królestwa Bożego (1 Kor 6, 9n). Dla św. Pawła jednym z podstawowych znaków, jak głęboko człowiek upadł, jak bardzo sam sobie zaprzecza, jak daleko odszedł od Boga, jest właśnie homoseksualizm (Rz 1, 18-32). Znana jest mu też ich propaganda drwiąca w twarz Bogu: Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią (tamże 1, 32). Podobne słowa znajdujemy w Liście do Tymoteusza 1, 3-11 oraz Księdze Kapłańskiej 18, 19-23. Tak zdecydowane podeptanie zamysłu Bożego, zanegowanie naturalnej komplementarności mężczyzny i kobiety, musi na wielu polach dogłębnie ranić i niszczyć człowieka, musi z czasem przynosić katastrofalne skutki.
Dla Kościoła nieodwołalne znaczenie ma nauka głoszona zawsze i powszechnie. Taką jest potępienie homoseksualizmu, które Jan Paweł II powtarzał wielokrotnie - osobiście i poprzez dokumenty urzędów Stolicy Apostolskiej. Znajdujemy je w Katechizmie Kościoła Katolickiego, punkty 2357-2359, 2396. Rozróżnia się tam, że sama (niezawiniona przecież) skłonność homoseksualisty nie jest grzechem, lecz próbą, wyzwaniem, z którym musi on się zmagać, podobnie jak każdy inny człowiek codziennie musi walczyć ze złymi tendencjami, które odkrywa w sobie. Grzechem jest dopiero uleganie chorej skłonności. Nawołuje się do pomagania homoseksualistom w walce ze sobą, do otoczenia ich szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Najbardziej znana i uznana święta współczesna, bł. Matka Teresa z Kalkuty, stwierdza: Musimy żyć odpowiednio do planu, według którego zostaliśmy stworzeni: homoseksualizm nie jest naturalny. Co znaczą dla nas jeszcze te najwyższe autorytety moralne? Kogo wybieramy, komu mówimy "tak", a komu "nie"?
3. Nie przekonują "racje" przytaczane za homoseksualizmem. Dla koniecznej skrótowości spróbujmy zbiorczej argumentacji per absurdum i advocatus diaboli. Czy można wskazać wiele "racji", które (rzekomo) przemawiają za homoseksualizmem, a nie przemawiają zarazem za seksem zbiorowym, erotomanią, nimfomanią, prostytucją, kazirodztwem, sadyzmem, masochizmem, masturbacją, pedofilią, zoofilią, nekrofilią, pornografią i fetyszyzmem? Czy każdy z tych sposobów postępowania powinien cieszyć się w miarę możliwości podobnymi prawami jak małżeństwo? A jeśli nie, to który i dlaczego? I którym z tych "mniejszości seksualnych" powinno się przyznać "prawo do przestrzeni publicznej", do marszów oraz parad z "partnerami", a którym nie? Czy dla zwolenników homoseksualizmu istnieje coś takiego jak dewiacja seksualna i jeśli tak, to jaka jest jej definicja i co oraz dlaczego jest nią objęte?
Homoseksualistom nie brakuje dzisiaj praw, nie są prześladowani. Istniejące regulacje prawne pozwalają w pełni na zabezpieczenie ich interesów, a nie mogą im przecież przysługiwać udogodnienia, które małżonkowie mają ze względu na wielki trud i koszty wychowania dzieci. Geje i lesbijki mają swoje kluby, organizacje, pisma, wpływy i lobby. Zagrożone są natomiast, także przez nich, rodziny, małżeństwa, dzieci i młodzież. Homoseksualiści pilnie potrzebują nie przywilejów prawnych, ale duchowego wyzwolenia i dobrych terapeutów.
4. Spośród argumentów za homoseksualizmem często wysuwany jest ten, iż - zgodnie z prawdą - niektóre związki homoseksualne są bardziej udane niż niektóre małżeństwa. Argument błędny. Ważniejsza od poszczególnych przypadków jest całość, możliwie wszystkie przypadki. Powszechnie wiadomo, że związki homoseksualne przeciętnie są o wiele mniej udane, są uboższe emocjonalnie, moralnie i religijnie. Homoseksualiści o wiele częściej zmieniają partnerów oraz częściej dopuszczają się uwiedzeń i pedofilii, częściej chorują na choroby weneryczne. Ponadproporcjonalnie w stosunku do swej liczby przyczynili się do wybuchu epidemii AIDS. W ich środowisku jest wyraźnie więcej (proporcjonalnie do liczby) przestępstw i nawet zbrodni na tle seksualnym. Niezależnie też od tego, jak udane lub nieudane jest ich partnerstwo, trudno oczekiwać od nich dzieci, bez których nie mamy przyszłości. Propaganda głosząca, że ich związki są równie dobre jak małżeństwa, bardzo przypomina propagandę wmawiającą nam przez tyle lat, że ustrój socjalistyczny przewyższa kapitalistyczny, a w Związku Radzieckim ludziom żyje się lepiej niż w Stanach Zjednoczonych. Podobnie trzeba się na nią uodpornić.
5. Geneza tego zjawiska jest dość znana. Naukowcom nie udało się znaleźć genów homoseksualizmu, a nawet gdyby istniały, nie byłyby wystarczającym usprawiedliwieniem, bo nie wszystkie geny są dobre. W młodości jego przyczyną bywa uwiedzenie albo prostytucja, albo "spróbowanie" z głupoty. W dzieciństwie kluczową przyczyną są patologiczne relacje z rodzicami i wynikające z nich najgłębsze zranienia homoseksualne. W przypadku chłopca najczęstszym powodem jest poczucie odrzucenia przez zimnego, obojętnego albo nawet opresyjnego ojca. Wtedy szuka go w innym mężczyźnie. Źródłem bywa też brak akceptacji płci dziecka przez rodziców. Różne czynniki mogą być poważnymi okolicznościami łagodzącymi, w dużym stopniu nawet całkowicie mogą uniewinnić homoseksualistę, ale też wcale nie muszą. O ile jednak, pomimo wszystkich negatywnych uwarunkowań, człowiek pozostaje wolny, o tyle jest odpowiedzialny za swoje wybory. Co jest wynikiem determinacji, a co wolności, to wie tylko Najwyższy, tego dowiemy się dopiero na Sądzie Ostatecznym, dlatego nikogo nie wolno osądzać co do jego osobistej zasługi i winy, bo po prostu nigdy nie mamy koniecznej do tego wiedzy. Zawsze więc musimy powiedzieć (choćby po to, by ostrzec młodzież), że homoseksualizm czynny jest złem, jest chorobą lub grzechem, ale nigdy nie wolno nam powiedzieć, że jest osobistą winą homoseksualisty. Najważniejszym zadaniem tutaj, na ziemi, jest starać się, po pierwsze, o absolutną wierność naszemu sumieniu i po drugie, o absolutną otwartość na jego korektę - tylko z tego możemy być i będziemy sądzeni, bo tylko to od nas zależy.
Homoseksualizm jest też czymś wytłumaczalnym w horyzoncie społecznym, jest po prostu jednym z wielu trapiących nas schorzeń. Jak ciało jest zagrożone przez setki różnych chorób, tak samo i duch; choroba ciała jest też często obrazem i konsekwencją słabości, choroby ducha. Palenie papierosów albo permanentne przejadanie się są szkodliwe. Pomimo to 70 proc. dorosłych pali, a 80 proc. ma nadwagę, czasami niepokojąco dużą. Lekarze ostrzegają, że około 50 proc. naszych chorób (a więc też 50 proc. operacji, pobytów w szpitalu, bólu, kosztów...) jest skutkiem naszego nieumiarkowania, naszych nałogów, poprzez które samych siebie zabijamy na raty. Czy można więc się dziwić, że jeśli tak często jesteśmy zbyt słabi, aby zachować elementarne zasady zdrowego życia (chociaż zdrowie jest dla nas tak ważne), to podobnie często nie będziemy zachowywać elementarnych zasad zdrowej seksualności? Na świecie jest (około, mniej więcej) 1 proc. pedofilów, 3 proc. schizofreników, 4 proc. homoseksualistów i 5 proc. alkoholików. Trzeba zrobić dla nich wszystko, co możliwe, ale czy dla poprawy ich samopoczucia trzeba uznać, że postrzegają świat i zachowuję się zupełnie prawidłowo? Czy pozostałych należy zatem uznać za nienormalnych?
6. Ofensywę homoseksualizmu trzeba widzieć w szerszym kontekście ogólnej dekadencji, jako element procesów negatywnej dechrystianizacji, laicyzacji i ateizacji społeczeństwa konsumpcyjnego. W sytuacji szczególnego dobrobytu, nadobfitości dóbr nierzadko z tą mnogością sobie nie radzimy (por. np. schyłkowy Rzym albo późne Bizancjum). Takiej obfitości dóbr jak dzisiaj nigdy nie było. Za często ulegamy złudzeniu, że sens życia polega na nieograniczonej konsumpcji.
Także seksualność (a właściwie seksualności człowieka) degraduje się do towaru, który zawsze musi być pod ręką. Pornografia jest do kupienia w każdym kiosku, przelewa się od niej w internecie. Coraz częściej systematycznie oglądają ją dzieci ze szkoły podstawowej, druzgocąc swoją psychikę być może już na zawsze. W coraz bardziej gęstej sieci agencji towarzyskich tak łatwo można kupić sobie ciało. Spora część kobiet tam przebywających (miliony w skali kontynentu) jest zmuszana do tego procederu na drodze przemocy, czyni się z nich seksualne niewolnice, tak więc sutenerzy pospołu z klientami codziennie, wielokrotnie dopuszczają się na nich zbrodni - i to w każdym europejskim mieście, w XXI wieku, o kilka ulic od nas. Kto upomina się o tę "mniejszość"? - podobnie jak o chłopców, którzy prostytuują się dla gejów? Intensywnie deprawuje się dzieci i młodzież, by na ich nieszczęściu zarobić. W Polsce dorastają już kolejne pokolenia wychowane na pismach w rodzaju Popcorn i Bravo Girls, gdzie przekonuje się dzieci, iż są nienormalne, jeśli w wieku lat 15 nie rozpoczęły jeszcze życia seksualnego. W takiej atmosferze seks musi być zawsze dostępny, a dłuższe samoopanowanie jest czymś wprost niewyobrażalnym. Jeżeli ktoś nie potrafi żyć heteroseksualnie, to oczywiście może tak jak homoseksualiści, każdy przecież ma "święte" prawo do "miłości" - jakiej i kiedy chce.
To jest empiryczne niejako potwierdzenie fundamentalnej chrześcijańskiej prawdy o głębokiej duchowej biedzie człowieka, o której pisali też tacy myśliciele, jak Pascal, Kierkegaard, Nietzsche czy Weil.
7. Kościół głosi, że ziemski etap naszej drogi nie jest nam dany do przeżycia maksimum przyjemności, ale do czynienia maksimum dobra, z którego, przy okazji niejako, wynika maksimum szczęścia (a więc i przyjemności). Erotyka jest ważną i piękną formą miłowania, ale nie jedyną i nie najważniejszą. Np. czymś jeszcze większym jest cierpieć, walczyć i nawet zginąć w obronie kochanej osoby. Seks nie "musi być zawsze". Życie bywa niekiedy bardzo trudne, bywa śmiertelną walką o siebie i o innych. Żona, mąż, ksiądz też miewają niekiedy silną pokusę, by np. cudzołożyć. A jakie pokusy ma pedofil! Wszyscy jednak, którzy im ulegają, doprowadzają do (duchowej przynajmniej) katastrofy. Jeśli zwyciężają, szybciej, niż myśleli, doznają szczęścia czystego sumienia, bliskości Pana. To samo dotyczy homoseksualistów. Nigdzie i nikt nie jest zwolniony z podstawowych praw istnienia i etyki. Najwyższy, który stworzył kogoś tak cudownego, tak pięknego jak kobieta, jak mężczyzna, coś tak pięknego jak miłość małżeńska i rodzinna, jak On sam, musi być piękny i dobry. Jak warto Mu zaufać, kiedy razem z darem podaje zasady cieszenia się nim, kiedy mówi, że nieraz trzeba z niego zrezygnować na czas jakiś lub na zawsze - dla wypełnienia innych zadań, dla bardziej bezpośredniego związku z Sobą już tutaj, na ziemi. Ta droga może prowadzić na rzadko osiągane szczyty człowieczeństwa - jak papieża, jak Matkę Teresę.
8. Homoseksualizm jest tylko jednym z elementów osobowości i może się łączyć z wieloma nawet bardzo pozytywnymi cechami. Każdy człowiek jest w stanie być przedziwnym połączeniem światła i ciemności, wielkości i małości, mocy i słabości, mądrości i głupoty, świętości i grzechu - w niewyobrażalnych wprost kombinacjach! Homoseksualiści pod pewnymi względami mogą wiele osiągać, mogą być np. wybitnymi artystami. Być może dlatego właśnie tak często koncentrują się na sferze estetycznej, bo wiedzą, co się dzieje z nimi w sferze etycznej. Zawsze zachowują jednak nieskończoną godność osoby i dziecka Bożego. Również dlatego trzeba ich szanować i tolerować. W niczym nie zmienia to oceny ich postępowania. Nawet gdyby nie 5 proc., ale 100 proc. ludzi było alkoholikami, ani o jotę nie zmniejszyłoby to zgubności alkoholizmu, a nawet, przez kumulację skutków, zwiększyłoby ją. Ponieważ z tyloma problemami sobie nie radzimy, ponieważ eliminacja grzechu nieraz nieuchronnie oznaczałaby eliminację także i samego grzesznika, musimy w sobie i innych tolerować wiele rzeczy, które w oczywisty sposób są złe, samobójcze, ale nie wolno w żaden sposób ich propagować. Tolerujemy zło, bo nie jesteśmy w stanie go usunąć, ale nie po to, żeby ono jeszcze bardziej się rozprzestrzeniało.
9. Nie powinien dziwić fakt, że poza samymi homoseksualistami są osoby popierające ich wybory. Ileż to już razy nawet większość była w błędzie, negując przy tym zupełnie Boga i Kościół. Czego to nie przegłosowano, nawet jednogłośnie, w naszym Sejmie w czasach sowieckiego zniewolenia - i to nieraz w imię nowych, "naukowych" teorii. Nie wszystko, co się mieni nauką, jest nią naprawdę, i nie każde "nowe" zjawisko w społeczeństwie oznacza postęp. "Nowe" i "inne" bywają także zmutowane wirusy starych chorób i jakże one dopiero mogą być niebezpieczne, jak szybko potrafią się mnożyć! Ile to razy Kościół w konfrontacji z antychrześcijaństwem (a szczególnie totalitaryzmem) wydawał się już ostatecznie przegrany i skazany na zagładę.
10. Co robić jednak, kiedy nawet ludzie dobrze nam znani i bliscy kroczą tą drogą donikąd, drogą śmierci, i będą dalej tak iść głusi na wszelkie argumenty.
Im bardziej ludzie są zagubieni, tym więcej potrzebują zrozumienia, miłości i miłosierdzia, a przede wszystkim pomocy. Wskutek swoich czynów bardzo nieraz cierpią i czasem już tu, na ziemi, odczuwają przedsmak piekła. Wstrząsające są świadectwa homoseksualistów, którym udało się wyrwać z tego kręgu. Na największych nawet bezdrożach w gruncie rzeczy ciągle jak my wszyscy szukają tylko jednego - nieskończonej Miłości. I to poszukiwanie może ich jeszcze nawrócić, ocalić. Wielu spośród nich jeszcze walczy ze sobą i swoim otoczeniem - o siebie. Wielu to się udaje, wielu może się jeszcze uratować. Przede wszystkim Najwyższy może i chce uratować każdego, ale bynajmniej nie zagwarantował nam, że na pewno uczyni to także wbrew naszej woli.
Pomimo wszystko, a raczej ze względu na wszystko, trzeba zachować i rozwijać fascynację życiem, mobilizować wszystkie siły ducha. Im lepiej, piękniej się żyje, tym bardziej jest się przekonującym, tym bardziej można pomóc innym.
Offline
Przyjaciel Zbycha
Oj, Zbychu... Wierzysz ew wszystko co tu jest napisane? (choć oczywiście znajdzie się tu kilka prawdziwych zdań) Nie mam czasu rzeby komentować wszystko, będzie więc tylko to co mnie po prostu powaliło:
Radon napisał:
5. Geneza tego zjawiska jest dość znana.
Geneza tego zjawiska jest intensywnie badana, ale jak tylko ktoś coś udowodni to za tydzień jest to obalane. Spekulacje tutaj na razie nie mają sensu.
Radon napisał:
Naukowcom nie udało się znaleźć genów homoseksualizmu, a nawet gdyby istniały, nie byłyby wystarczającym usprawiedliwieniem, bo nie wszystkie geny są dobre.
Czyli jak ktos urodził się np. bez ręki to ma pracować nad sobą i modlić się, a wtedy mu odrośnie?
Czy ty chociaż czytałeś wszystko co tu wkleiłeś?
Offline
Kumpel Zbycha
Radon napisał:
Widzieliście kiedyś, żeby 2 zwierzęta tej samej płci kopulowały ze sobą?
widziałem
Adriano napisał:
Zdecydowanie wolę dwie całujące się panie niż dwóch obleśnych facetów
ja też
i uważam, że to da się leczyć tylko trzeba chcieć to że teletubisiom tak łatwiej to ich sprawa. Jestem całkowicie przeciwny małżeństwom i rodzinom homoseksualistów. O adopcji nawet nie wspominając. To że oni są to już od zarania dziejów jest wiadome. Tylko że w dzisiejszych czasach za dużo się o tym mówi i ludzi to rysuje coraz bardziej.. dochodzą do wniosku, że oni też są homo i tak to jest.. nie można też nadać statusu rodziny parze homoseksualistów, bo rodziną jest małżeństwo kobiety i mężczyzny wraz z dziećmi.. Ja bym się powiesił chyba gdyby np. ktoś się pyta jak się nazywają Twoi rodzica a ja bym musiał odpowiedzieć dajmy na to Zygmunt i Franciszek...
Jestem nietolerancyjny, bo nie popieram homoseksualizmu, ale szanuje wolność drugiego człowieka..
Offline